niedziela, 20 stycznia 2013

Bez tytułu (5)



Nie pamiętam wiele z tych dni; przesłuchiwały mnie wielkie głowy z ciasno zawiązanymi krawatami, dorośli o ogromnych dłoniach i pomalowanych paznokciach, obracający nerwowo w rękach długopisy, ołówki, wieczne pióra, poprawiający mankiety u rękawów, przeczesujący włosy, mlaskający, sapiący, szurający nogami, kręcący przecząco i z niedowierzaniem głowami. Psycholodzy, lekarze, psychiatrzy, pedagodzy, leśne kurwa ludki. ,,Czy tatuś bił mamusię? Czy tatuś bił ciebie? Czy wyobrażałaś sobie już wcześniej, że zabijesz tatusia? Czy zrobiłaś kiedyś krzywdę kotkowi, pieskowi, motylkowi? Czy bałam się, że tatuś zabije mamusie? Czy kochasz mamusię? Czy kochałam tatusia? Jaka jest moja ulubiona bajka? Czy oglądam swoje miejsca intymne, kiedy nikt nie widzi? Czy je dotykam? Czy śnią mi się koszmary? Czy mam koleżanki? Czy mam kolegów? W co najbardziej lubię się bawić? Jaki jest mój ulubiony przedmiot w szkole? Jaki lubię kolor, którą porę roku, czy moczę się w łóżko, czy chodzę do kościoła i czy odmawiam pacierz? Kim chciałabym zostać jak dorosnę? Czy zdaję sobie sprawę z tego, co zrobiłam? Czy wiem, co znaczy słowo morderstwo? Czy gdybym miała magiczną różyczkę i mogła za jej pomocą cofnąć czas, to czy zabiłabym tatusia jeszcze raz? Morze pytań, na które nie odpowiedziałam nic. W mojej głowie pulsowało tylko jedno pytanie, istotne, najważniejsze z najważniejszych, pytanie dlaczego mamusia mnie już nie kocha, i co to znaczy być dzieckiem diabła, przecież ja jestem dzieckiem tatusia i mamusi. Byłam zmęczona i chciało mi się spać, ale ci wszyscy duzi ludzie, specjaliści kazali mi rysować kredkami, malować farbami, interpretować dziwne ilustracje, plamy, kleksy i mazy.
            ,,Dziecko, dlaczego zabiłaś tatę? Spytała sędzina. Miała granatowe oczy, brwi i usta, włosy upięte wysoko w kok, była mała, prawie taka mała jak ja. Milczałam. ,,Ewo, dlaczego to zrobiłaś, nie bój się, odpowiedz. Zamknęłam oczy, ale nie potrafiłam zwalczyć wzruszenia. Łzy napłynęły mi do oczu, i żadna siła, ściśnięte powieki, gęste rzęsy i wola, nie były w stanie ich zatrzymać. ,,Nie zabiłam tatusia. Powiedziałam, otworzyłam oczy i spojrzałam na mamusie. ,,Zabiłam diabła, Szatana, demona, zło w najczystszej postaci. Sędzina westchnęła, a jej duże piersi zatańczyły wzruszone pod czarną peleryną. ,,Czy zrobiłabyś to jeszcze raz? Czy żałujesz? Odezwała się Pani od sprawiedliwości. ,,Nie żałuję, że zabiłam, bo jakże miałabym żałować diabła, Szatana, demona? Ale jest coś, co mogłabym zrobić lepiej, inaczej. Zawsze można zrobić coś lepiej, inaczej. Powiedziałam. ,,Mów dalej. Zachęciła mnie mądra głowa. ,,Mamusiu, kocham Cię. Wybacz mi, wybacz, że zabiłam go tak późno i tak szybko. Zamilkłam i ze mną zamilkła cała sala. I to był już koniec, i już nigdy jej nie zobaczyłam, i pękło mi serce, i już nie miałam serca.
            ,,Dziecko - powiedziała stara kurwa - powiedz nam, co tu zaszło?!
,,Pragnienie śmierci było u waszej koleżanki silniejsze, niż pragnienie życia - odparłam. Chciała umrzeć i umarła, zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy, umarła szybko, nie cierpiała. Wstałam i skierowałam się ku wyjściu, nie miałam nic więcej do dodania. Banał. Byłam zmęczona i chciało mi się spać, ale stara wiedźma najwyraźniej zakochała się we mnie i nie chciała mnie tak szybko wypuścić. ,,Dlaczego nas nie zawołałaś. Dlaczego nie krzyknęłaś, nie wezwałaś pomocy? Stara wyrzuciła ze swojego wnętrza potok banalnych słów. ,,Wszystko działo się szybko, bardzo szybko. Odpowiedziałam. ,,Z prędkością światła madame kurwa. Ale to, to już pomyślałam. ,,Radzę wezwać pogotowie, policję też z resztą by się przydało. Dodałam półgłosem, tak aby wydać się wiarygodna i niewinna. I tak też się stało. Po wyjściu od kurewek, wróciłam do siebie i zapaliłam papierosa. Beznadziejna sytuacja, znowu! Potem zapaliłam jeszcze jednego, aż wypaliłam całą paczkę i tym sposobem nakarmiłam raka. Potem słyszałam jak przyjechało pogotowie, słyszałam bieganie po schodach, narodziny żywej sensacji, płacz, paplanie jęzorów, pukanie do drzwi, trzaskanie drzwiami, no i oczywiście pukanie do moich drzwi. Policja.
,,Słucham? Powiedziałam do małego policjanta z sumiastymi wąsami. ,,W czym mogę pomóc? Mały gliniarz spojrzał na kolegę, swojego, trochę większego towarzysza, chrząkną i zasalutował. ,,Czy mogłaby pani odpowiedzieć nam na kilka pytań? Chrząknął i zasalutował jeszcze raz. W głowie: ,,Nie. W realu: ,,Oczywiście. No i się zaczęła inwigilacja. ,,Czy byłam w mieszkaniu tych pań? Czy prosiły mnie o pomoc? Czy znałam samobójczynie? Czy wiem, że jest to jej kolejna próba odebrania sobie życia? ,,Jaka kurwa próba, pomyślałam. ,,Czy to prawda, że zostałam z nią na chwilę sama? Co się dokładnie wydarzyło, kiedy zostałyśmy same? Czy mam coś istotnego do dodania w tej sprawie? Czy zauważyłam coś niepokojącego, dziwnego? Jak dokładnie umarła samobójczyni? ,,Kwiatki, cukiereczki, klocuszki, żeby nie pomyśleć inaczej. Jak umarła? ,,Popełniła samobójstwo, a ja miałam ten zaszczyt i nie zaszczyt towarzyszyć jej w ostatniej drodze tam, gdzie chciała się udać. Powiedziałam. ,,Byłam jej Charonem, który zaprosił ją do swojej łodzi i przeprawił przez rzekę Lete, Ariadną, która przecięła białą nić jej smutnego żywota, byłam źródełkiem na pustyni, w którym zaspokoiła swoje pragnienie, byłam ostatnim posiłkiem, oczywistą oczywistością. Powiedziałam tylko to, co chcieli usłyszeć. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że ją udusiłam, bo się wkurwiłam, bo byłam zmęczona i śpiąca, a tu jakaś baba krzywego prowadzenia się budzi mnie i wlecze do swojego mieszkania z samarytańską pieśnią na ustach, że ogólnie łatwiej i szybciej było mi ją zabić, niż bawić się w wzywanie pomocy, pogotowia, że próba odratowania jej nie miałaby sensu, że gdyż albowiem, i ,,po długim i dogłębnym procesie tentegowania w głowie, i tak wszyscy umrzemy, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz, no i że pewnie by kurwę zabrali do domu wariatów, a tam to już chuje, dzikie węże i cycki, i że ma co chciała, a podziękowania niech prześle pocztą. Ale to już działo się w mojej dyni! I think therefore I am. A swoją drogą, myśleć to znaczy mieć, czy być? Jestem odnosi się do bytu, czyli bycia, a myślenie? Myślę żeby mieć, czy żeby być? Jestem równa się mieć, czy jestem równa się być? Kurwa mać! Być, albo nie być, oto jest pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz